Atak klonów jest filmem legendarnym. Bowiem zdecydowana większość fanów zgadza się, że jest to jednak najsłabszy z Epizodów. Ja po pewnej przerwie o oglądaniu prequeli zastanawiałem się, czy da się ten film oglądać bez ciągłego zażenowania? Da się.
Podstawowym problemem tego filmu jest to, że ma on najwięcej na prawdę żenujących momentów z całej sagi. To scena kominkowa, słynne "Nie lubię pisaku", krojenie gruszki. Właściwie we wszystkich udział biorą Anakin i Padmé Postanowiłem obejrzeć film z "czystym umysłem" i zorientowałem się, że cały wątek miłosny dzieje się gdzieś tam obok głównej historii, że to kilka scen, które w kinie mogłyby wywołać co najwyższej chwilę konsternacji, aby zaraz potem odejść w zapomnienie. Jeżeli chodzi o historię i tempo, to Atak klonów się broni. Mamy fajnie zarysowaną intrygę polityczną oraz kilka na prawdę udanych scen akcji: pościg na Coruscant, pogoń za łowcą nagród Jango Fettem, czy w końcu bitwę na arenie. Całościowo prezentuje się to na prawdę dobrze.
Podobnie jest z efektami specjalnymi. Te, moim zdanie, dużo słabiej wypadają w kolejnym filmie. Natomiast CGI w Epizodzie II stoi na na prawdę wysokim poziomie. Szczególnie dobrze widać to podczas scen na Geonosis, ale także wystarczająco realistycznie wypada tak często demonizowane Kamino. Jedynym wyjątkiem jest końcowy pojedynek Dooku z Yodą. Widać, Lucas przeliczył się w kwestii ówczesnych umiejętności ILMu. Szkoda, bo scena jest dosyć kluczowa, a niestety nie da nie zwracać uwagi na skaczącego jak odbijająca się piłka Jedi i dziwnie spłaszczoną twarz Sitha.
Gorzej film prezentuje się już pod względem aktorskim.Większość obsady gra przeciętnie, a czasami niestety nawet trochę słabiej. Najgorzej wypada jednak Hayden Christensen. Kreacja, którą wypracował wraz z Lucasem, zaowocowała Anakinem, którego nie da się polubić. Dopiero Wojny klonów i cechy łączące tamtą - całkiem fajną wizję postaci - z tą, pozwalają na niektóre problemy Skywalkera z Ataku klonów nie zwracać uwagi.
Mimo wszystko Atak klonów to jednak Gwiezdne wojny, nie tylko po przez powiązania z resztą kanonu. Przez pewien okres wzbraniałem się przed prequelami, teraz jednak czuję gdzieś tam ten klimat Oryginalnej Trylogii. Film nie jest szałowy, ale da go się oglądać, a w pewnych aspektach przewyższa inne produkcje rozrywkowe. George Lucas popełnił tu poważne błędy przy scenariuszu, które mogą wpływać na całościowy odbiór film, jednak my fani - którzy każdy Epizod staramy się dokładnie analizować - powinniśmy mu co nieco przebaczyć.