Podstawową wadą zarzucaną Przebudzeniu Mocy jest poprowadzona na ogromną skalę odtwórczość fabuły z Epizodu IV. Coż, ma to swoje plusy i minusy, jednak ciężko w momencie rozpoczęcia się akcji VII powiedzieć, że ponownie mamy do czynienia z Imperium lub Rebelią, gdyż różnice między starymi a nowymi frakcjami są dosyć spore. Przez brak ich wyraźnego zarysowania w filmach wiele osób - nawet świadomych "zmian w nazwach" - łączy stare z nowym, co może prowadzić do błędnego postrzegania świata Gwiezdnych Wojen.
Oczywiście wszystko zmienia się pod koniec Ostatniego Jedi, a dalej prawdopodobnie także w Epizodzie IX - Najwyższy Porządek staje się galaktycznym hegemonem, a z Ruchu Oporu pozostaje garstka rebeliantów., jednak dzisiaj przyjrzyjmy się sytuacji politycznej w Galaktyce w momencie wybuchu Galaktycznej Wojny Domowej, a także Wojny Ruch Oporu - Najwyższy Porządek.
Najprawdopodobniej podstawowym czynnikiem wpływającym na rozłożenie akcentów politycznych w okresie, w którym ma miejsce Trylogia Sequeli, jest obecność trzeciego gracza - Nowej Republiki, która kontroluje większość znanej Galaktyki, uniemożliwiając przez to Porządkowi zostanie Imperium, a idąc dalej - także Ruch Oporu może być w takim wypadku tylko barierą chroniącą obecny system przed zagrożeniem napływającym z Nieznanych Regionów.
Tak naprawdę, bardzo uogólniając, można powiedzieć, że Imperium Galaktyczne było bardziej organizacją polityczną, przy Najwyższym Porządku, który dąży do dominacji militarnej.
W Imperium rozbudowany był wadliwy system kontrolowania obywateli, oparty o szeroko rozwiniętą administrację, silną - czasami przesadnie agresywną - armię i ustrój absolutny.
Oczywiście - Rebelianci słusznie z nim walczyli. Chcieli przywrócić demokrację, zlikwidować rozległą korupcję i zwiększyć uprawnienia parlamentu, jednak chodzi mi o coś innego.
Gdy obywatelom coś groziło, Imperium wysyłało żołnierzy na pomoc. Po zakończeniu zmiany szturmowiec mógł sobie iść do domu (no chyba, że akurat trafił na Gwiezdnego Niszczyciela lub jakąś odległą placówkę) i prowadzić normalnie prywatne, poza-imperialne życie. Był jakby pracownikiem wynajmowanym przez państwo do pełnienia określonych funkcji, nie jego niewolnikiem.
Najwyższy Porządek, przynajmniej w momencie, w którym zaczynają się sequele, i wcześniej jest takim jakby pasożytem. Nie kontroluje wielu systemów, toteż te którymi włada wykorzystuje do cna. Szturmowcy, oficerowie, piloci - wszyscy stanowią jedno ciało. Nie ma mowy o dezercji. Nie ma mowy o miłosierdziu. Szczątkowa administracja publiczna służy tylko w celu realizowania idei Huxów i projektu "Odrodzenie", w ramach którego nowych rekrutów pozyskuje się w niemowlęcym wieku, gwarantując przy tym pełną indoktrynację. Być może, tak jak wspomniałem, sytuacja ulegnie zmianie wraz z nastaniem rządów Kylo Rena. Być może First Order w dalszych etapach podąży ścieżką Imperium? Teraz ciężko powiedzieć.
Tak czy inaczej - mamy do czynienia z organizacją całkowicie różniącą się od powszechnego Imperium. Różnice są tutaj widoczne trochę bardziej, niż między Ruchem Oporu a Rebelią, do których przechodzimy teraz.
Mając świadomość panującego w Imperium wyzysku i korupcji, ludzie i przedstawiciele innych ras postanawiają się zjednoczyć, tworząc mocno zdecentralizowany Sojusz, który w przyszłości da podwaliny pod Nową Republikę.
Przystąpienie do Sojuszu jest całkowicie nieobowiązkowe i w każdym momencie można go opuścić - dobrowolnie lub karnie. Oczywiście wiąże się to z ryzykiem zdrady, jednak rebelianci dysponują rozległą siecią większych i mniejszych placówek, które w dowolnym momencie mogą posłużyć z bazy tymczasowe.
Celem buntowników jest poprawa sytuacji mieszkańców Galaktyki, obalenie autorytarnego i wadliwego Imperium, a także pomoc najsłabszym, która przybiera najróżniejsze formy, nie tylko militarne.
Tak jak na Najwyższy Porządek znacząco wpływa obecność w Galaktyce Nowej Republiki, tak na Ruch Oporu wpływa obecność Porządku.
Ruch Oporu jest organizacją czysto militarną - jego celem jest odkrycie możliwości potencjalnego przeciwnika. Mimo, że wszystko odbywa się legalnie, konieczne jest zachowanie maksymalnej dyskrecji i ostrożności, gdyż ostatnią rzeczą o jakiej marzą, zarówno przywódcy Nowej Republiki jak i Ruchu Oporu, jest walna wojna (która i tak ostatecznie wybucha).
Aby podsumować najlepiej będzie porównać konflikty, które wybuchały w trzech trylogiach Gwiezdnych Wojen. Pierwszy - Republika/Separatyście to starcie dwóch różnych systemów, Imperium/Sojusz Rebeliantów - walka partyzancka, zaś Ruch Oporu/Najwyższy Porządek to wojna dwóch sił, wynikająca z bezpośredniej agresji tego drugiego.
Tak więc zostając w tych sequelach - choć w The Force Awakens nie brakowało fabularnych kalek z Nowej nadziei, to raczej nie należy do nich sytuacja polityczna, która na chwilę obecną maluje się niezwykle ciekawie...
Źródła
Star Wars. Część VII Przebudzenie Mocy
Star Wars. Część VII Ostatni Jedi
Star Wars. Rebelianci
Star Wars. Battlefront II: Odrodzenie
Star Wars. Cytadela grozy
Star Wars. Utracone Gwiazdy Claudia Gray
Star Wars. Battlefront: Kompania Zmierzch Alexander Freed
Star Wars. Koniec i początek: Kres Imperium Chuck Wendig
Star Wars. Phasma Delilah S. Dawson