Disney uczy to seria książeczek od wydawnictwa AMEET, które z założenia mają rozwijać najmłodszych fanów Star Wars. Na dźwięk tych dwóch ostatnich słów najpewniej co drugiemu dziecku zaświecą się oczy, ale czy nawet taka forma zdoła przekonać dzieci do dodatkowej nauki?
"Dodatkowej" jest tutaj słowem kluczowym. W ciągu ostatnich lat, pamiętajmy, wiele się zmieniło. Czas pracy młodszych fanów nie ogranicza się do kilku godzin w szkole. Wiele dzieci coś trenuje, inne chodzą do szkoły muzycznej, albo na dodatkowe zajęcia z angielskiego. Rozumiem rodziców chcących rozwinąć swoje pociechy myk polega jednak na tym, aby te dzieci czuły, że się bawią. A niestety nie będzie to możliwe, przy tytułach: Z Mocą do szkoły, Ćwiczymy litery czy Ćwiczymy cyfry. Ja niestety wciąż mam traumę po kolejnych rzędach wykonywanych dawno temu, popołudniami i wieczorami, szlaczków. Czy Star Wars czy nie - nic nie przekonałoby mnie wtedy, żeby zrobić kilka dodatkowych. Jestem pewny więc, że to nie będzie działać. Cyba, że w przypadku przedszkolaków, których Luke i Vader zachęcają do ćwiczenia posługiwania się mieczem świetlnym. Wtedy to nie jest nawet taki głupi pomysł - jednak kolejna pozycja Zadania do zmazywania - jest moim zdanie o wiele ciekawsza. Zadania do zmazywania to powtórka z tego co wyżej: szlaczki, łamigłówki, labirynty. Ale do książeczki dołączono pisak - i to zmazywalny właśnie! I myślę, że na tym będzie polegać większość frajdy. Dzieci będą sobie rysować i zamazywać, a przy okazji poćwiczą trochę rękę, spostrzegawczość i logiczne myślenie.
Warto wspomnieć, że do prawie wszystkich wyżej wymienionych tytułów dołączono naklejki, czyli coś, z czego ucieszy się każde dziecko.
Dwie ostatnie książeczki - Akademia młodego padawana - na zachodzie znane jako ABC-3PO i Obi- 123 to zbiór wierszyków w twardej oprawie. Uroczych wierszyków i uroczych ilustracji, takich, je te na okładce poniżej. Każdej literce i liczbie (od 1 do 20) przyporządkowano po jednym zestawie. Wszystkie się pięknie rymują i wywołują uśmiech na twarzy. Dlatego wielka brawa należą się Jerzemu Zielonce i Katarzynie Kmieć-Krzewniak, bo w Disney uczy znalazło się coś, z czego cieszę się, że mam w swojej kolekcji.
Wnioski jakie powinno wyciągnąć z tego cyklu wydawnictwo: to że tego typu projekt trzeba przemyśleć. Uważam, że Disney uczy to jest krok w kierunku tego, by licencjonowane książki dla najmłodszych nie opierały się wyłącznie na marce, jednak taki, który może skutkować drobnym potknięciem.