Zapowiedź powieści poświęconej Ahsoce była dla mnie (zapewne dla prezes Kennedy także) niezwykle ekscytująca. Jednak recenzje, jak i pierwsza połowa książki, nie napawały optymizmem. Ostatecznie uznaję jednak, że Ahsoka to najistotniejsza, z punktu rozwoju świata Gwiezdnych wojen, książka wydana w Polsce w 2018 roku.
Gdzieś po połowie książki stwierdziłem, że E.K. Johnston po prostu nie umie pisać. Jej zdania czasami brzmią, jakby układała je zdolna dziesięciolatka. Całość zaś mocno wygląda jak adaptacja jakiejś gry komputerowej. Mamy bohaterkę, która nabywa nowe umiejętności, zbiera przedmioty, a nawet wykonuje misje poboczne. Dalej nie rzuca się to tak w oczy, ale przez ponad sto stron po prostu nic się nie dzieje, i być może dlatego jest to tak bardzo widoczne. Mamy farmę i jakiś rolników, których nie sposób zapamiętać. Zazwyczaj brak akcji w powieściach Star Wars niezbyt mi przeszkadza, jednak zdania, w których kilka razy powtórzone jest to samo, powodują że całość się niemiłosiernie ciągnie!
Druga połowa powieści jest za to niezwykle satysfakcjonująca - jak lepsze z książek Star Wars! Nagle wszystkie wątki ruszają z kopyta, pojawiają się znani bohaterowie, a w interesujących interludiach także tacy, których w ogóle nie spodziewałem się w tej powieści ujrzeć! Samą końcówkę czytałem z zapartym tchem, z powodu bitwy - co prawda niedużej - ale bardzo emocjonującej, przewyższającej chociażby te z Kompanii Zmierzch.
Początkowo bałem się, że Ahsoka będzie typową, jednorazową przygodą - jak każda z wielu. Okazało się jednak, że książka stuprocentowo spełniła moje oczekiwania. Mimo iż jej akcja rozgrywa się zaledwie rok po Zemście Sithów, a więc także niedługo po Wojnach klonów, to pod koniec Ahsoka dużo bardziej przypomina tą z Rebeliantów. Nie tylko za sprawą mieczy świetlnych, ale także ponieważ zmuszona jest zrezygnować z części zasad Jedi, aby przetrwać w trudnej imperialnej rzeczywistości. Niezwykłą możliwością było także zobaczenie pierwszych dni rebelii, co stanowiło cudowny dodatek do dobrej całości.
Ciężko byłoby mi wystawić ocenę liczbową książki. Połową jest niewyobrażalnie nudna. Może nie byłaby taka, gdyby była lepiej napisana. Na pewno istotna jest jednak, aby móc cieszyć się wspaniałą drugą częścią, którą czyta się z zapartym tchem.
Gdzieś po połowie książki stwierdziłem, że E.K. Johnston po prostu nie umie pisać. Jej zdania czasami brzmią, jakby układała je zdolna dziesięciolatka. Całość zaś mocno wygląda jak adaptacja jakiejś gry komputerowej. Mamy bohaterkę, która nabywa nowe umiejętności, zbiera przedmioty, a nawet wykonuje misje poboczne. Dalej nie rzuca się to tak w oczy, ale przez ponad sto stron po prostu nic się nie dzieje, i być może dlatego jest to tak bardzo widoczne. Mamy farmę i jakiś rolników, których nie sposób zapamiętać. Zazwyczaj brak akcji w powieściach Star Wars niezbyt mi przeszkadza, jednak zdania, w których kilka razy powtórzone jest to samo, powodują że całość się niemiłosiernie ciągnie!
Druga połowa powieści jest za to niezwykle satysfakcjonująca - jak lepsze z książek Star Wars! Nagle wszystkie wątki ruszają z kopyta, pojawiają się znani bohaterowie, a w interesujących interludiach także tacy, których w ogóle nie spodziewałem się w tej powieści ujrzeć! Samą końcówkę czytałem z zapartym tchem, z powodu bitwy - co prawda niedużej - ale bardzo emocjonującej, przewyższającej chociażby te z Kompanii Zmierzch.
Początkowo bałem się, że Ahsoka będzie typową, jednorazową przygodą - jak każda z wielu. Okazało się jednak, że książka stuprocentowo spełniła moje oczekiwania. Mimo iż jej akcja rozgrywa się zaledwie rok po Zemście Sithów, a więc także niedługo po Wojnach klonów, to pod koniec Ahsoka dużo bardziej przypomina tą z Rebeliantów. Nie tylko za sprawą mieczy świetlnych, ale także ponieważ zmuszona jest zrezygnować z części zasad Jedi, aby przetrwać w trudnej imperialnej rzeczywistości. Niezwykłą możliwością było także zobaczenie pierwszych dni rebelii, co stanowiło cudowny dodatek do dobrej całości.
Ciężko byłoby mi wystawić ocenę liczbową książki. Połową jest niewyobrażalnie nudna. Może nie byłaby taka, gdyby była lepiej napisana. Na pewno istotna jest jednak, aby móc cieszyć się wspaniałą drugą częścią, którą czyta się z zapartym tchem.