W październiku ubiegłego roku ukazał się zbiór czterdziestu króciutkich opowiadać - From a Certain Point of View będący opisaną z wielu perspektyw adaptacją "Nowej nadziei".
Jeden ze słabiej napisanych utworów to Whills autorstwa Toma Anglebergera.
Jego fabułę można streścić mniej więcej w ten sposób: Jeden z Whillów planuje spisać historię Galaktyki. Ma przestudiowane wszystkie dostępne materiały, aby jego praca była jak najbardziej poprawna merytorycznie. Jednak w pewnym momencie dochodzi do kłótni między nim, a innym Whillem. Pierwszy planuje zacząć opowieść od dwóch droidów, które rozbiły się na Tatooine.
Drugi nie kryje oburzenia - dlaczego pominięto Republikę, Ankina, Padme, piasek i inne dużo starsze elemnty. W odpowiedzi na krytykę, kronikarz informuje, że ich historię może zawsze spisać później, a pozostałe rzeczy - takie jak Wojny Klonów, Rex, Mandalorianie, czy Ventress dopisać w innych hisotriach.
Drugi mnich sugeruje, aby zacząć opowieść od Jyn Erso i Łotra 1. Ostatecznie jednak rozchodzą się - pierwszy kontynuuje swoje dzieło, drugi natomiast uważa, że ma właściwie własne, ciekawsze pomysły na historie - zaczynając od Chewbaccy i dnia życia
Zakładajac, że to opowaidanie nie było tylko udanym żartem można zauważyć interesującą własność.
Ponieważ obie postacie uzanją istnienie wydarzeń z Rogue One otrzymujemy w pewnym sensie potwierdzenie - uniwersum kanonieczne jest tym jedynym słusznym. Poza tym widzimy, że oboje znają tą samą historię, tylko ten nazwany przez mnie kronikarzem, zagłębił się we wszystkie szczegóły. Pokazuje to, dlaczego część wydarzeń w kanonie i Legendach jest podobna, a różni się mniejszymi lub większymi drobnostkami.
Brak wzmianki o Rey, Kylo czy Najwyższym Porządku może (ale tylko może) sugerować, że teksty epizodów powstają po Powrocie Jedi, dlatego jest taka rozbieżność w obu uniwersach jeżeli chodzi o okres postROTJ.
Jeden z Whillów się buntuje i tworzy własną historię. Czy według in-universe tak właśnie powstały Legendy? Bardzo możliwe.
Zaczyna on od wydarzeń opisanych w bardzo złym programie Star Wars: Holiday Special, który był jednym z pierwszych legendarnych źródeł.
Możemy więc przypuszczać, że Expanded Universe (to stare oczywiście) jest czymś w rodzaju fan-fiction stworzonym przez jedną z postaci ze świata Gweizdnych Wojen.
Co sądzicie o takim nietypowym rozwiązaniu?
Tyle odnośnie faktów i domyśleń. Na koniec jeszcze moja własna, dosyć absurdalna teoria.
Co, jeżeli ci Whillowie żyli tysiące lat przed filami i korzystając z Świata Pomiędzy Światami opisali przyszłość w książkach, które znalazły się potem w bibliotece na Ahch-to?
Odpowiedzi na to pytanie prawdopodobnie nigdy nie poznamy.