Na dwa głosy #12 Hipokryzja fanów - The Last Jedi


Nie każdemu musi się wszystko podobać. Nie każdemu podoba się Nowy Kanon, nie każdemu podoba się Przebudzenie Mocy, nie każdemu podoba się Ostatni Jedi. No ale już naprawdę można czasami trochę przystopować. Hejt to nie sposób na życie.

Miałem odnośnie The Last Jedi troszkę inne oczekiwania, ale nie mogę powiedzieć, że się zawiodłem. Film mi się podoba, zaskakuje, a przy tym bezproblemowo kontynuuje wątki rozpoczęte w The Force Awakens. (Wielka Encyklopedia Star Wars)


Dzień po tym jak udałem się na seans „Ostatniego Jedi”, wpadłem na pomysł sprawdzenia, co inni sądzą o tym filmie. Moja recenzja była jeszcze wtedy w powijakach, a spojrzenie na to z różnych perspektyw mogło tylko pomóc. Niestety moja wizyta w internecie nie była zbyt owocna.

Delikatnie mówiąc. Wielu ludzi mówi mi, że jestem naiwny. Może i jest w tym trochę racji – niemniej i tak liczyłem na jakieś zręby wartościowej dyskusji. Jednak to co rozpętało się po 14 grudnia, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

I nie, nie mam nic przeciwko ludziom którym ten film się nie podobał. Gusta są różne i nie da się trafić we wszystkie. Chodzi mi o te persony, które odznaczają się olbrzymią wręcz hipokryzją. Bo krytykowanie „Ostatniego Jedi” za nowatorskość, przy jednoczesnym piętnowaniu „Przebudzenia Mocy” jako „odgrzewanego kotleta” nie mogę nazwać inaczej.

Ludzie, weźcie się zdecydujcie czego chcecie! Ja sam uważam za „Przebudzenie Mocy” za film dobry – i niewiele ponad to. Była bardzo bezpieczny, co nie jest zbyt zaskakujące biorąc pod uwagę że miał rozpocząć kolejną trylogię. I właśnie dlatego tak bardzo czekałem na „Ostatniego Jedi”.
Jak wspominałem już w swojej recenzji, ten film należy do samej czołówki sagi. (Star Wars Blog)



Bo to co zrobił Rian jest wyjątkowe. Piękne, emocjonalne, momentami głupie i niedopracowane, ale przy tym wyjątkowe.
Wszystko ma swoje plusy i minusy i ważne jest, abyśmy o tym nie zapomnieli. 
Bo czytając komentarze odnoszę niestety smutne wrażenie, że ludziom zaczynają 
wyparowywać mózgi i własne zdanie  na korzyść jednego wielkiego ogólnego światopoglądu wypracowanego przez najbardziej "światłe" umysły naszych czasów.
Wielu z Was, drodzy "fani" (swoją drogą ciekawe czego) bez uzasadnienia po prostu po tym filmie jedzie. Po wyjściu z kina każdy z nas miał mętlik w głowie. Niektórzy naczytali się w internecie nieprzychylnych recenzji krytyków i teraz je powtarzają.Urządzili sobie z tego taką zabawę.
"Pod karzdym postem dotyczoncym epizpdu usmego bende pisać jaki ten film jest zuy. Bo tak."

No człowieki kochane! Nie każdemu muszą podobać się, według mnie ciekawe, rozwiązania fabularne ale czasami warto spojerzeć na coś z szerszej perspektywy.

Nie podobał mi się Ostatni Jedi - napiszę recenzję, zajmę w dyskusji swoje zdanie i uzasadnię je konkretnymi argumentami.
Tylko trzeba pamiętać, aby te argumenty miały sens. Bo jeżeli będziemy mówić, że Przbudzenie Mocy zbyt przypominało Oryginalną Trylogię - co było złe, a w  Epizodzie VIII nie czuć jej klimatu i to też jest złe, to warto sprawdzić, czy z naszą głową aby na pewno jest wszystko w porządku. Bo inaczej będziemy zwykłymi DIANOGAMI! (Wielka Encyklopedia Star Wars)


I o ile krytycy są raczej zgodni w swoich recenzjach, to fani podzielili się na dwa obozy. Jeden (większy, do którego należę i ja) któremu film się podobał i drugi (zdecydowanie mniejszy) który uważa „Ostatniego Jedi” za film zły. Jak wspomniałem na samym początku nie mam nic do ludzi, którym VIII epizod się nie podobał – to całkowicie naturalnie (i piękne) że mamy różne opinie.

Ale niektórzy muszą zrozumieć, że „Gwiezdne Wojny” nie mogą stać w miejscu. Uważam że „Ostatni Jedi” jest krokiem w dobrą stronę. W tym filmie czuć „Star Wars”, jest to co najbardziej w tym uniwersum kochamy – ale nie czuć tu kolejnego odgrzewanego kotleta. I bardzo dobrze.
(Star Wars Blog)


Nie wszystko wyszło idealnie i doskonale pokazują to chociażby widoczna na ekranie w postaci ładnych, choć momentami nielogicznych, ujęć pewna nieporadność reżyserska. Na dobre filmowi nie wyszła również muzyka, która sama w sobie jakoś brzmi, ale niestety jest zbyt odtwórcza. 
Tyle, że na wyszukanie tych argumentów trzeba poświęcić trochę czasu, które normalnie zajmuje niektórym hejterski spam... (Wielka Encyklopedia Star Wars)




Bądź na bieżąco! Polub profil na FACEBOOKU!