Historia Konstabla Zuvio, nieobecnego bohatera "Przebudzenia Mocy"

Gdy 04.09.2015 roku w pierwszy Piątek Mocy do sklepów trafiły gadżety związane z Epizodem VII, już o północy rzesze fanów na całym świecie rozpoczęły oblężenie marketów, by nie tylko kupić dla siebie możliwie dużo zabawek, ale także zapoznać się z dotychczas ściśle ukrywaną ofertą. Dowiedzieć się czegokolwiek na temat nowego filmu i poskładać z urywkami scen z dwóch teaserów. W ten sposób wzrosła nowa legenda Star Wars - Konstabl Zuvio, ponury obrońca parawa i sprawiedliwości w osadzie Niima, którego w filmie praktycznie nie ma i nigdy być nie miało.


Gadżety dostępne w Piątek Mocy nigdy nie przedstawiają niezauważalnych dla widzów szczegółów. Podobnie było wtedy. Na półkach pojawili się Finn, Rey i Kylo Ren, starsze wersje Hana i Chewiego, nowi szturmowcy, TIEie i Sokół Milennium, a także standardowy pakiet z Oryginalnej Trylogii: Darth Vader, Luke i miecze świetlne. Co ciekawe, był także Konstabl Zuvio, którego ciężko nazwać dawnym odpowiednikiem bardziej współczesnego Klauda, bo w przeciwieństwie do niego, na ekranie nie pojawia się praktycznie wcale. Dostępne były dwie różne figurki: standardowa 3'75 i z nowej wtedy edycji Black Series. Z tyłu opakowania umieszczono, podobnie jak w przypadku pozostałych postaci, lakoniczny opis, który miał być przedsmakiem filmowej roli bohatera. Brzmiał on tak:

Czujny strażnik prawa na raczej go pozbawionej planecie, szorstki i bez poczucia humoru Konstabl Zuvio pilnuje porządku w przygranicznej osadzie handlowej.
Gdy parę tygodni później, z połączenia wycieków i oficjalnych materiałów fani powoli zaczęli układać fabułę Przebudzenia Mocy, znalazło się w niej miejsce także dla Zuvia. Miał przepytywać przybyłego do Osady Finna, które spod wzroku konstabla wyprowadzić miała Rey.



Miały miesiące, a znaczenie Zuvia w uniwersum rosło. Nie tylko jego ujęcie pojawiło się w specjalnej sesji filmowej dla magazynu Empire, ale został także bohaterem opowiadania High Noon at Jakku. Western autorstwa Landry'ego Q. Walkera przedstawił nam po raz pierwszy podkomendnych Konstabla, a także pozwolił bliżej poznać samego bohatera, które w kinie zobaczyć mieliśmy już wkrótce. Przed premierą filmu dostępny był tylko jako e-book, w kwietniu kolejnego roku z opowiadanie zostało wydrukowany w twardej oprawie wraz z paroma innymi historiami. W Polsce nie jest dostępne, ale wszyscy wiemy, kto wydaje tu książki Star Wars.


Na kilka dni przed premierą filmu do sieci zaczęły wyciekać zdjęcia z nowego Słownika Ilustrowanego. Na Zuvia przeznaczono tyle samo miejsca, co na Maz Kanatę. Idąc do kina wszyscy zakładali więc, że jego rola będzie podobna: może i nieduża, ale widoczna i znacząca. Z ciekawostek: słownik stwierdzał m.in. że Zuvio należy do rasy Kyuzo, tak samo jak łowca nagród Embo z The Clone Wars. Niektórzy do dziś próbują się doszukiwać podobieństwa, ale to ciężko zauważyć. Książka po prostu starała się nadrobić brak obecności w filmie znanych obcych, troszkę przekłamując rzeczywistość i udając, że Zuvia postać zainspirował serial animowany. 


Przyszedł jednak wyczekiwany osiemnasty grudnia, film okazał się wielkim sukcesem i gdzieś w tym wszystkim nieobecność Zuvia przeszła bez większego echa. Niektórzy dość szybko zwrócili na jego brak uwagę, ale przecież pewne było, że gdy na wiosnę film trafi do domu każdego fana, dołączone zostaną do niego sceny usunięte. Tak się stało, jednak spodziewanej sceny z Zuviem dalej nie było. Konstabl został  jednak w końcu odnaleziony.


Zuvio pojawia się w Przebudzeniu Mocy przez 0,2 sekundy, podczas ucieczki Rey i Finna przed szturmowcami. Tego odkrycia dokonał i podzielił się nim na Twitterze Pablo Hidalgo z Lucasfilmu. Tak skończył bohater, będący jedną z twarzy kampanii marketingowej filmu dekady. Z czasem wyrósł w fandomie na legendę, znalazł wielbicieli, którzy przebierają się w jego kostium na różne okazje. Ostatnie słowo w sprawie Zuvia padło z ust reżysera J.J. Abramsa kilka miesięcy przed The Rise of Skywalker. Zapytany Zuvia w wywiadzie, był początkowo zbity z tropu, nie wiedział, o kogo chodzi. Dopiero kiedy pokazano mu zdjęcie ujawnił, że scenariusz dla tego ponurego szeryfa nie przewidywał żadnej roli.

Bądź na bieżąco! Polub profil na FACEBOOKU!