Może nie należę do targetu wydawców książek młodzieżowych, ale te starwarsowe czytam - czasami. Są wśród nich bardzo dobre, jak np. Pirate's Price, ale nigdy lepiej nie nastawiać się na wielkie wydarzenia, wystarczy radosna przygoda i sympatyczni bohaterowi. Nie czytałem Lando's Luck Justiny Ireland, ale zapoznałem się z recenzjami. Opisane w nich wzloty i upadki autorki można przypisać także Spark of the Resistance, tej naprawdę przyjemnej książeczce.
Jak przy prawie każdej publikacji z cyklu Journey to Star Wars: The Rise of Skywalker warto zaznaczyć, że książka nie jest bezpośrednim prequelem nowrgo filmu. Akcja rozgrywa się po The Last Jedi, znajdują się w niej pewne wskazówki odnośnie fabuły, ale mówimy przede wszystkim o nowej, oryginalnej historii. Ta jest prosta, lekko naiwna, ale to Gwiezdne Wojny, więc ma prawo. W dużym skrócie: Rey, Poe i Rose lecą z pomocą mieszkańcom planety Minfar, gdzie Najwyższy Porządek próbuje odnaleźć zagubioną imperialną technologię. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale widać, że ta lekko ponad trzystu stronicowa opowieść została najpierw bardzo dobrze zaplanowana. Czyta się ją jak adaptację filmu, choć tu może lepiej pasowałoby porównanie do odcinka serialu animowanego. To dobrze świadczy o autorce i wydawnictwie, że wiedzą, do kogo kierują swój produkt. Nie ma tu często zanudzających dzieci, bardzo rozbudowanych opisów przeżyć wewnętrznych bohaterów, ale książka nie jest także zbyt infantylna, fabuła ma wartkie tempo. Jest tak naprawdę bardzo dobrze i myślę, że młodsi fani, czy czytelnicy dopiero uczący się angielskiego, będą się przyjemnie bawić przy lekturze.
Nie jestem natomiast przekonany, czy autorka dobrze odnajduje się w uniwersum Star Wars. Niemal wszystkie powiązania z innymi historiami, które tu znajdziemy, to takie, których wymagał dla serii Journey... Lucasfilm, a reszta - bohaterowie, obcy, planety, to zupełnie nowe elementy wszechświata Gwiezdnych Wojen. Gdy mamy do czynienia ze sprawnym rzemieślnikiem, a mamy, to przypadkowy czytelnik może nawet tego nie zauważyć (zupełnie inaczej było w przypadku niesławnej Eskadry Kobaltowej). Autorka Spark of the Resistance pracuje jednak teraz nad kluczowym Projektem Luminous i oczekiwałbym, aby była trochę lepiej przygotowana przy pisaniu kolejnych książek. Tak pewnie będzie, bo wraz z nią działają inni pisarze. Bardzo się z tego cieszę, bo fajnie jest, gdy Lucasfilm Publishing potrafi przy sobie zatrzymać dobrego autora, z szansą na zaprzyjaźnienie go z fanami (nie każdy taką dostał).
Jak przy prawie każdej publikacji z cyklu Journey to Star Wars: The Rise of Skywalker warto zaznaczyć, że książka nie jest bezpośrednim prequelem nowrgo filmu. Akcja rozgrywa się po The Last Jedi, znajdują się w niej pewne wskazówki odnośnie fabuły, ale mówimy przede wszystkim o nowej, oryginalnej historii. Ta jest prosta, lekko naiwna, ale to Gwiezdne Wojny, więc ma prawo. W dużym skrócie: Rey, Poe i Rose lecą z pomocą mieszkańcom planety Minfar, gdzie Najwyższy Porządek próbuje odnaleźć zagubioną imperialną technologię. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale widać, że ta lekko ponad trzystu stronicowa opowieść została najpierw bardzo dobrze zaplanowana. Czyta się ją jak adaptację filmu, choć tu może lepiej pasowałoby porównanie do odcinka serialu animowanego. To dobrze świadczy o autorce i wydawnictwie, że wiedzą, do kogo kierują swój produkt. Nie ma tu często zanudzających dzieci, bardzo rozbudowanych opisów przeżyć wewnętrznych bohaterów, ale książka nie jest także zbyt infantylna, fabuła ma wartkie tempo. Jest tak naprawdę bardzo dobrze i myślę, że młodsi fani, czy czytelnicy dopiero uczący się angielskiego, będą się przyjemnie bawić przy lekturze.
Nie jestem natomiast przekonany, czy autorka dobrze odnajduje się w uniwersum Star Wars. Niemal wszystkie powiązania z innymi historiami, które tu znajdziemy, to takie, których wymagał dla serii Journey... Lucasfilm, a reszta - bohaterowie, obcy, planety, to zupełnie nowe elementy wszechświata Gwiezdnych Wojen. Gdy mamy do czynienia ze sprawnym rzemieślnikiem, a mamy, to przypadkowy czytelnik może nawet tego nie zauważyć (zupełnie inaczej było w przypadku niesławnej Eskadry Kobaltowej). Autorka Spark of the Resistance pracuje jednak teraz nad kluczowym Projektem Luminous i oczekiwałbym, aby była trochę lepiej przygotowana przy pisaniu kolejnych książek. Tak pewnie będzie, bo wraz z nią działają inni pisarze. Bardzo się z tego cieszę, bo fajnie jest, gdy Lucasfilm Publishing potrafi przy sobie zatrzymać dobrego autora, z szansą na zaprzyjaźnienie go z fanami (nie każdy taką dostał).