Tak się składa, że w 2019 roku dostaliśmy sporo nowych, dobrych książek Star Wars, najlepsza lecz z nich ukazała się dopiero teraz, pod sam koniec. Jej akcja umiejscowiona jest po Ostatnim Jedi, a to już sprawia, że zainteresowanych jest nią spore grono fanów.
Po bitwie o Crait Ruch Oporu niemal już nie istnieje. Generał Leia Organa i kilku młodych bojowników uciekło na Sokole Millenium, mając nadzieję, że galaktykę da się jeszcze uratować. I właściwie nie czuje się zobowiązany, aby opowiedzieć Wam o kolejnych wydarzeniach, za to chciałbym zwrócić uwagę na bohaterów, których jak na ironię w książce jest ogrom, a jednak każdy z nich ma swoje wystarczające pięć minut. Główne postacie trylogii pojawiają się w powieści w podobnej roli, co pozostali bohaterowie, więc mimo że znajdują się w centrum wydarzeń, to jednak nie do końca jest akurat ich opowieść. Resistance Reborn to, jak wskazuje tytuł, historia odradzającego się Ruchu Oporu, więc mimo że ma w tym udział wiele różnych osób, to żadna nie ma tu roli większej niż pozostałe. Warto jednak wspomnieć o Lei, która po wydarzeniach z Epizodu VIII jest coraz bardziej zmęczona, dotknięta swoim lotem w przestrzeni kosmicznej, co wpłynęło zarówno na jej ducha, jak i ciało. Czytelnik książki może dzięki temu zrozumieć, dlaczego jej rola w Skywalker. Odrodzenie będzie musiała być ograniczona. Jest także Poe: rebeliant w rebelii z The Last Jedi, któremu bunt na Raddusie wciąż utrudnia działania, ze względu na niechęć wobec niego innych żołnierzy Ruchu Oporu. Niektórzy wskazywali, że na okładce nie powinna pojawić się Rey, ale nie zgadzam się z tą opinią. Może nie ma znaczącego wpływu na wydarzenia akurat w tej powieści, jednak cały czas jest obecna w ich centrum, przy okazji walcząc z własnymi problemami, które jednak w większości zostają przemilczane.
W książce pojawiają się także inne postacie: Wedge Antilles wraz z żoną Norrą powracają po trylogii Koniec i początek, jest także Oddział Inferno, czy kilku weteranów Galaktycznej Wojny Domowej. Wszyscy oni łączą siły we wspólnym celu, a wielu z nich ma doświadczenie, które ubogaca zarówno innych bohaterów, jak i czytelnika.Z nowych osobistości warto wspomnieć Tezę Nasz. To gangsterka, była imperialna strzelec, na której charakter nie mają jednak wpływu wydarzenia z przeszłości. Reprezentuje w książce dziki pierwiastek uniwersum, wpisując się w nieczęsto poruszany motyw osoby zarazem bezwzględnej i o dobrym sercu.
W książce nie znalazło się miejsce dla typowego czarnego charakteru, jednak środowisko Najwyższego Porządku zostało opisane dosyć dobrze. Zauważyć możemy kolejne odwołania do nazistowskich Niemiec w postaci listy potencjach wrogów nowej władzy czy obozów pracy i śmierci. Pierwszoplanowy oficer Winshur i dwójka jego adiutantów wpisują się w strukturę dysfunkcyjnej rodziny, co pokazuje że Porządek mimo sukcesów w podbojach na dużą skalę wciąż ma problemy w kierownictwem na niższych szczeblach.
Rebecca Roanhorse dała radę znaleźć rolę w historii dla przeróżnych postaci: od R2 i Rose, przez Shriva czy Connix, aż po Leię i jej pewnego przyjaciela z innej książki. W ogóle na pochwałę zasługuje cały warsztat pisarski debiutującej w Gwiezdnych Wojnach autorki, dzięki któremu dostajemy powieść porównywalną z książkami Claudii Gray czy Jamesa Luceno.
Ciężko naprawdę wskazać mi wady tak przemyślanej książki. Moim zdaniem zrezygnować można było z nienaturalnych mów motywacyjnych przed większymi akcjami, jednak to stały element opowieści powiązanych z sagą, więc akurat na to da się przymknąć oko.
Resistance Reborn to powieść dobrze napisana, wciągająca i skupiająca się na ważnych dla całej serii wydarzeniach. Rebecca Roanhorse musi wrócić i tego oczekuję od Del Rey oraz Lucasfilmu, mając nadzieję, że w przyszłości czekają nas kolejne powieści tak dobrze rozplanowane i o dużej wartości fabularnej oraz literackiej.