Wizja Riana Johnsona wciąż pozostaje wielką zagadką dla fanów, mimo iż od premiery Ostatniego Jedi minęło już trochę czasu. Seria The Art of... bez względu na to, który film akurat bierze na warsztat, zawsze pozostaje jedną z bezpretensjonalnie najlepszych wśród gwiezdnowojennych książek. Tym razem również.
Jak wspomniałem, ta konkretna publikacja jest o tyle istotna, że opowiada o produkcji filmu do dziś budzącego liczne emocje w internecie (a także i poza nim). Chociaż problemy narracyjne Ostatniego Jedi dostrzegają wszyscy - nawet najwierniejsi fani, tacy jak chociażby ja, to jak się okazuje - niewiele można zarzucić samej historii. Częstym problemem negatywnego odbioru tego filmu jest jego błędna interpretacja, co właśnie pokazuje ta książka, a dokładniej komentarze Riana Johnsona.
Pozwalają one lepiej zrozumieć np. postać Luke'a Skywalkera. Co mnie osobiście bardzo ucieszyło, to wypowiedź reżysera na temat tzw. szarości. Wbrew temu co niektórzy sądzą, nie chodzi o egoistyczne myślene wyłącznie o sobie, ale świadomość, że nie jest się idealnym. Wcześniej tego nie dostrzegłem, ale tą pierwszą postawę film zamierzał obnażyć za pomocą postaci 'DJa'.
Sama forma albumu przypomina to co znamy z Wizji z Przebudzenia Mocy, ale tym razem jest zdecydowanie bardziej chaotycznie. Wciąż bowiem, co kilkanaście stron dostajemy opisy jakiegoś krótkiego etapu reprodukcji, jednak są one wstępem do zbioru grafik (tym razem też nie tak cudownych jak przed dwoma laty) dotyczących wyłącznie jakiegoś pojedynczego elementu filmu - od wczesnych szkiców i konceptów do projektu zatwierdzonego ostatecznie. Zamiast nieumiejętnie mieszać w formie, próbując podzielić album jakoś tematycznie, wystarczyło jak przy Przebudzeniu Mocy - opisać za pomocą wypowiedzi twórców i ilustracji proces produkcji całego filmu: pd początku do końca.
Polskie wydanie prawie niczym nie różni się od tego sprzed dwóch lat. Papier kredowy, twarda okładka, porządne tłumaczenie. Jedyna drobnostka to usunięte z grzbietu kiczowate czerwone logo wydawnictwa. Sam "AMEET" został oczywiście, ale teraz jest to estetycznie adekwatne do samego produktu.
Oczywiście album polecam, ale chyba nie spodziewaliście się niczego innego. Są problemy, których poprzedni był pozbawiony, ale to wciąż bardzo ciekawa pozycja, która pozwala bliżej przyjrzeć się procesowi produkcji kolejnego filmu Star Wars. Oceniając kinowe obrazy często bierzemy pod uwagę wyłącznie własne odczucia, a zapominamy o pracy i zaangażowaniu tysięcy ludzi. Każdy drobiazg widoczny gdzieś w tle, każdy element kostiumu, każde rozwiązanie fabularne- wszystko musi być wcześniej odpowiednio zaplanowane. Filmy dokumentalne czy właśnie albumy jak Wizje twórców pozwalają spojrzeć na kontrowersyjne Gwiezdne wojny (prequele, sequele) z nowej perspektywy i poddają pod wątpliwość naszą pierwotną opinię.
Jak wspomniałem, ta konkretna publikacja jest o tyle istotna, że opowiada o produkcji filmu do dziś budzącego liczne emocje w internecie (a także i poza nim). Chociaż problemy narracyjne Ostatniego Jedi dostrzegają wszyscy - nawet najwierniejsi fani, tacy jak chociażby ja, to jak się okazuje - niewiele można zarzucić samej historii. Częstym problemem negatywnego odbioru tego filmu jest jego błędna interpretacja, co właśnie pokazuje ta książka, a dokładniej komentarze Riana Johnsona.
Pozwalają one lepiej zrozumieć np. postać Luke'a Skywalkera. Co mnie osobiście bardzo ucieszyło, to wypowiedź reżysera na temat tzw. szarości. Wbrew temu co niektórzy sądzą, nie chodzi o egoistyczne myślene wyłącznie o sobie, ale świadomość, że nie jest się idealnym. Wcześniej tego nie dostrzegłem, ale tą pierwszą postawę film zamierzał obnażyć za pomocą postaci 'DJa'.
Sama forma albumu przypomina to co znamy z Wizji z Przebudzenia Mocy, ale tym razem jest zdecydowanie bardziej chaotycznie. Wciąż bowiem, co kilkanaście stron dostajemy opisy jakiegoś krótkiego etapu reprodukcji, jednak są one wstępem do zbioru grafik (tym razem też nie tak cudownych jak przed dwoma laty) dotyczących wyłącznie jakiegoś pojedynczego elementu filmu - od wczesnych szkiców i konceptów do projektu zatwierdzonego ostatecznie. Zamiast nieumiejętnie mieszać w formie, próbując podzielić album jakoś tematycznie, wystarczyło jak przy Przebudzeniu Mocy - opisać za pomocą wypowiedzi twórców i ilustracji proces produkcji całego filmu: pd początku do końca.
Polskie wydanie prawie niczym nie różni się od tego sprzed dwóch lat. Papier kredowy, twarda okładka, porządne tłumaczenie. Jedyna drobnostka to usunięte z grzbietu kiczowate czerwone logo wydawnictwa. Sam "AMEET" został oczywiście, ale teraz jest to estetycznie adekwatne do samego produktu.
Oczywiście album polecam, ale chyba nie spodziewaliście się niczego innego. Są problemy, których poprzedni był pozbawiony, ale to wciąż bardzo ciekawa pozycja, która pozwala bliżej przyjrzeć się procesowi produkcji kolejnego filmu Star Wars. Oceniając kinowe obrazy często bierzemy pod uwagę wyłącznie własne odczucia, a zapominamy o pracy i zaangażowaniu tysięcy ludzi. Każdy drobiazg widoczny gdzieś w tle, każdy element kostiumu, każde rozwiązanie fabularne- wszystko musi być wcześniej odpowiednio zaplanowane. Filmy dokumentalne czy właśnie albumy jak Wizje twórców pozwalają spojrzeć na kontrowersyjne Gwiezdne wojny (prequele, sequele) z nowej perspektywy i poddają pod wątpliwość naszą pierwotną opinię.