RECENZJA: adaptacja książkowa "Przebudzenia Mocy" - Alan Dean Foster

Gdy w kinach pojawia się nowy epizod Gwiezdnych wojen, do sprzedaży tafia także jego książkowa adaptacja. Za "Przebudzenie Mocy", podobnie jak w 1976 za "Nową nadzieję", odpowiada Alan Dean Foster - autor znany fanom starego kanonu książkowego z powieści "Spotkanie na Mimban" i "Nadchodząca burza". Jak wypadł jego powrót do świata Star Wars w postaci adaptacji Epizodu VII ?


Gdy publikacja pojawiła się w Polsce w maju 2016 roku, budziła we mnie wtedy wiele emocji. Nie tylko po raz pierwszy na kartach książki pojawili się tacy bohaterowie jak Rey, Finn czy Kylo Ren, ale także miałem nadzieję na choć niewielkie lub domniemane wskazówki odnośnie fabuły Epizodu VIII. 

Czy zawiodłem się, czy nie ciężko powiedzieć, gdyż książki tej nie należy traktować jak standardowej powieści. Tak jak "Łotr 1" Alexandra Freeda opowiada tę samą historię co film, to jednak stanowi też samodzielną powieść. Tutaj widać, że mamy do czynienia ze zwyczajnie przepisanym scenariuszem. Nie chodzi o brak dodatkowych scen - te wcale nie są potrzebne. Po prostu czytelnik widzi tylko to, co ma widzieć. Częste przerwy odbierają książkowego ducha, nadając filmowego klimatu - gdyż najzwyczajniej jest to, jak już wspomniałem, przepisany scenariusz.



Nie jest to wbrew pozorom wada. 
Książka daje możliwość obejrzenia "Przebudzenia Mocy" jeszcze raz, tylko że za pomocą własnej wyobraźni. 

Z drugiej strony - za rogiem czeka już polskie wydanie "Ostatniego Jedi", któremu bliżej do książkowego Łotra, więc ciężko powiedzieć, jak będzie się to wszystko zgrywać jako trylogia - zobaczymy, jak wypadnie Epizod IX.



Adaptacja, a może rzeczywiście bardziej pasuje tu potoczna 'nowelizacja', powstała na jednej z wcześniejszych wersji scenariusza i to widać. W przypadku nieco odmiennego sposobu działania broni Starkiller wychodzi na plus, jednak dialogi wypadają niestety bardzo nienaturalnie, jednak częściowo odpowiada za to tłumaczenie, które różni się od tego znanego z kina. Oczywiście nie byłby to problem,  jednak fajnie by było, aby zachowano lub "przemycono"  jakąś część ekranowej wersji. Wtedy wszystko wypadałoby chociaż trochę wiarygodniej.


Czy książkę mogę polecić? Zależy komu. Jeżeli chcecie raz na jakiś czas - jak jak przez niemal dwa lata - na dziesięć minut sobie po prostu wrócić do jednej z najwspanialszych historii - to nie miejcie oporów i kupujcie, jeżeli oczekujecie natomiast dobrej powieści, to zwyczajnie się rozczarujecie.

Bądź na bieżąco! Polub profil na FACEBOOKU!